Po pierwsze chciałbym zaprezentować Wam moją listę postanowień od 1 września do 31 sierpnia. Jest to cały rok szkolny i wakacje. Już mam 9 punktów, ale mam nadzieję, że będzie gdzieś 13 (nie więcej!). Patrzcie, więc na moje dzieło... :D
Teraz omówię:
1. Nie dałem rady, ale teraz dam! Jak to z 2 do liceum? Nie ma mowy!
2. Ogólnie myślę o 4.30, ale postanowienie niech będzie takie niezobowiązujące, aby się za bardzo nie stresował.
3. Znów temat ograniczenia komputera.
4. Książki! :) Tutaj pojechałem trochę na kodach (2 już przeczytałem..), ale nie mogłem ich nie wpisać! Bez nich będzie do przeczytania 5 albo 6 książek, czyli dobrze!
5. Moje hobby! Taki dodatek na pocieszenie. :)
6. Miałem napisane wszystkie, ale to mnie przerasta, te wszystkie lektury obrośnięte są nudą. Wystarczą dwie. Chociaż powiem ciekawostkę. Dziś sam z siebie zacząłem czytać "Pan Tadeusz". :D
7. Za to jest parę punktów do liceum, więc może ugryzę się w język na niemieckim?! Co z tego, że nauczycielka wyzywa nas od debili. To tylko ostatni rok niemieckiego!
8. Moje myśli gną do Krakowa. Jedyna polskie duże miasto w jakim nie byłem. A mam zamiar zrobić to w wakacje.
9. Pierwszy rozdział książki w moim własnym piśmie, abym miał co czytać.
10. Kolejny pomysł...
A teraz pytanie do Was. Macie jakieś ciekawe pomysły na 10, 11, 12... ? :) Może coś ciekawego chcielibyście mi narzucić?
Teraz przejdźmy do kolejnego tematu. Problemu. Jak wiecie lub nie (dawni czytelnicy starego bloga wiedzą) od dawna używam kalendarza. I tu jest problem. Opiszę go tak.
W poniedziałek wpadam na pomysł aby luźno zapisywać sobie sprawdziany, kartkówki, daty projektów do oddania itp. Wszystko jest ok! We wtorek przychodzi pomysł, że mogę to udoskonalić. Zaczynam pisać wszystko ładnie jedno pod drugim i odznaczam jako wykonane. W środę zaś chcę to jeszcze bardziej udoskonalić i tworzę sobie plan dnia, aby było lepiej. W czwartek zaś rzucam to, bo nie umiem narzucić sobie takiego rygoru jak życie wg. planu dnia!
Co mi radzicie?! Nie umiem po prostu pozostać przy pierwszym czy drugim stadium. Prędzej czy później skończy się to jak zawsze... Mam taki pomysł, aby zapisywać ogólne godziny i jeśli nic mi nie wypadnie to jestem wg. planu jeśli coś wypadnie to niestety i mam z głowy zamartwianie się o to, że czasami nie wykonam planu. Ale jeszcze to przemyślę!
Trzeci temat to taki, że wymyśliłem jak w końcu się za coś zabrać. Podzielić nasze zadanie na mniejsze pod-zadania i wtedy łatwiej się za nie zabrać. Ja zrobiłem sobie takie coś na naukę i zadania domowe. Patrzcie!
1. Sprzątanie biurka,
2. Otwarcie okna,
3. Przygotowanie szklanki wody,
4. Zorganizowanie wszystkich potrzebnych rzeczy,
5. Wyłączenie komórki czy komputera,
6. Zamknięcie drzwi,
7. Ustawienie minutnika na 15 lub 30 minut,
8. Rozpoczęcie nauki / rozwiązywanie zadania,
Mam nadzieję, że to wypali. Szkoda, że o niedziałaniu jakiejś metody przekonuje się dopiero po pójściu do szkoły... Do następnego wpisu!
Ja mam tak, że jak sobie raz coś odpuszczę (tu nawiązuję do Twojego 'mam z głowy zamartwianie się o to, że czasami nie wykonam planu') to potem odpuszczam to coraz częściej.
OdpowiedzUsuńCo do ustawiania minutnika to ja ostatnio próbuję z techniką Pomodoro i jest lepiej
Ale ja po prostu nie lubię żyć z myślą, że coś muszę. A ten minutnik to właśnie na podstawie pomidoro. :)
Usuń