Długo nie pisałem, więc piszę. Muszę się pochwalić, bo jestem z siebie nawet zadowolony. Dziś mam melancholijny dzień, ale postaram się pisać optymistycznie. Z czego to mogę być zadowolony?
"Quo Vadis" czytam od weekendu i przeczytałem już 4 rozdziały. Chcę aby była to moja pierwsza lektura przeczytana przeze mnie z tym roku szkolnym. Idzie mi jak po maśle i strasznie się z tego cieszę. Co z tego, że jedna czwarta książki jest z jakimiś łacińskimi słówkami a następna jedna czwarta po staro polsku. Daję jednak radę i jestem z siebie nawet dumny.
Nauka. Jedno co mnie gryzie to 3- z matmy, ale to przecież nie jest źle? Z angielskiego nudzę się na lekcjach a z innych przedmiotów jak zawsze. Są mi trochę obojętne, ale to nie znaczy, że się nie uczę! Dzisiaj zauważyłem ciekawą rzecz. Na biologii, którą lubię za sprawą fajnej pani i za nawiązanie do naszego codziennego życia pisałem, rysowałem, podkreślałem wszystko bardzo pięknie.
Genetyka jak na razie podoba mi się. I wreszcie czuję, że uczę się czegoś trudnego, ciekawego. Coś nad czym głowią się naukowcy. :) Mogę poczuć się trochę jak ktoś mądry... : D Wracając do tego co mówiłem. Zeszyt z biologii mam ładny i zadbany, a z fizyki, której nie lubię, szary i nieciekawy. Pani już robi nam test z działu, który mieliśmy przed wakacjami i co z tego, że nikt nie ma zeszytu? Już mam wielką ochotę zlać tę fizykę, ale nie mogę sobie tego zrobić i to w III klasie. Nie mogę też przełamać się aby zrobić rysunki i popodkreślać... Nie mogę... Może jeszcze się przełamię, ale zobaczymy.
Kalendarz. Piszę wszystko regularnie i planuję naukę. Uczę się pilnie i trzymam czas za kark. Uczę się tyle ile zaplanowałem nawet jeśli wszystko już umiem. I tak daję sobie dużo wolnego czasu. Ogólnie wszystko co zapisane - wykonane. Oby tak dalej! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz