Eh, czuję się jakbym obudził się z ręką w nocniku. Ja nic nie robię. Nie wiem już nic. Nie ogarniam kiedyś dzień się kończy a kiedy zaczyna. Nie wiem co robię. Nie wiem nawet co wam napisać... Od czego zacząć? Sam tego nie rozumiem...
Miałem swoje kratki. Zaznaczałem jak coś zrobiłem i było fajnie. Chociaż nie wiem czy było... Czy ja się uczyłem czy to był tylko czas bez komputera? Siadałem i nie mogłem się skupić, bo mój brat oczywiście musi oglądać cały dzień Comedy Central. Nawet nie wiecie jak mnie teraz denerwują te ich żarty... Mamy się przeprowadzić, ale teraz jakoś tego nie widzę. Nawet nie wiecie jakie to demotywujące gdy wy przychodzicie ze szkoły bez sił a ktoś siedzi sobie i ogląda telewizor z wielką radością jakby nie wiem co to było... Jecie obiad i idziecie do pokoju. Pakuję się na następny dzień i co? Jeśli mam dosyć siły to zrobię lekcje a jak nie to siadam pobuszować w internecie. Przejrzałem wszystko i rozglądam się... Mój brat ogląda telewizor. Wracam do buszowania, bo i tak nie skupię się na tyle aby się czegoś nauczyć. Mija godzina lub dwie... Komputer już mnie nudzi. Jest około 16:00. Trzeba wreszcie się chyba czegoś nauczyć. Wyciągam moje kratki i patrzę co mam zrobić. Nauka? Francuski? Angielski? Biorę i przelatuję słówka z francuskiego... o fajnie, odhaczam. Eee, pisałem z tym anglikiem... o, odhaczam. Jeszcze nauka. W tle głupie żarty z telewizora. Wyciągam książkę. Patrzę w stronę ekranu. Otwieram książkę i próbuję czytać... "Jak wygląda Gęś ? Gęś wygląda oczami." - nooo, ale śmieszne... Patrzę się w ten ekran i myślę kto to wymyśla? Męczę się godzinę nad tą książką, albo ją odkładam a to robię częściej... I co mam robić? Wchodzę na komputer. Siedzę i siedzę, bo jak patrzę wokoło to widzę, że i tak się nie nauczę. Już wieczór... spokój. Szkoda tylko, że ciemno... ale poświatę telewizora widać oczywiście. Jestem sam i mam spokój. Uczę się trochę a potem czytam książkę. Znowu telewizor, więc co mam robić? wchodzę sprawdzić Facebooka. Zapalam światło... pouczę się... "3 osoby zginęły w wypadku pod Gdańskiem"... Patrzę się w te litery i ciągle słyszę nowe informacje. To nie ma sensu. Kładę się spać słysząc wokoło głupie chichoty...
Nie cierpię, gdy ktoś zwala na kogoś swoje niepowodzenia, ale musiałem to napisać. Nie ma co ukrywać, że męczę się i całe moje myśli zajmuje to, że nie mam jak się uczyć. Koledzy się śmieją, żeby uczył się w kuchni czy w łazience... Chyba dla mnie nie będzie to żartem. Cieszcie się ci, którzy macie swój kąt. :)
To nie jest śmieszne i naprawdę rozumiem twoją frustrację. Litości - jeżeli teraz nie masz warunków, to co zrobisz przed maturą? Podobny problem ma pewna bliska mi osoba - to nie jest dobre...
OdpowiedzUsuńSpróbuj pouczyć się w bibliotece - na przykład. Początkowo może być ciężko, to w końcu "obce" miejsce, ale raz, że będziesz miał tam zagwarantowaną ciszę, dwa, że pod ręką będziesz miał też materiały, książki i Internet. W domu rób tylko to, co niezbędne.
A może zwrócisz też uwagę rodzinki na to, że jest problem?
Dzięki za zrozumienie. :) Dokładnie tak samo myślę jeśli chodzi o tą maturę. Nawet mówiłem rodzicom, że to nie ma sensu i idę do zawodówki, bo i tak się nie nauczę... żeby ich trochę zmiękczyć i oni "wiedzą"... tsaaa. Też myślałem o bibliotece i nawet by mi to pasowało... gdyby u nas była jakaś dobra biblioteka. W takim "mieście" jak ja mieszkam to jest to sala z paroma regałami. A po drugie czas na dojście i pewnie mina tych ludzi tam jakoś mnie nie zachęcają. Uwagę ciągle zwracam, ale jest "inni mają/mieli gorzej i się wyuczyli..." Pozdrawiam!
Usuńja mam 26 lat i ten sam problem ;-) Przed studiami mieszkałam w jednym pokoju z dwiema siostrami a na studiach jeden pokój dzieliłam z dwoma osobami.. pracę magisterską 3 lata pisałam dni w roku w których mogłam mieć święty spokój, mogłam na palcach jednej ręki policzyć....
OdpowiedzUsuńTaki nasz gorzki los chyba... :)
UsuńMam podobny problem! Mam dwójkę 9 letniego rodzeństwa i niby nie dzielimy razem pokoju, ale.. coś za coś. One nie mają własnego pokoju, mieszkają z rodzicami, ale dość spora część ich rzeczy jest u mnie. Ciągle włażą, trzaskają szafkami itd.. Też długi czas zwalałam winę na nie, ale to do niczego nie prowadzi. Zawsze potrzebowałam kompletnej ciszy do nauki, teraz nauczyłam się pracować ze słuchawkami w uszach i jest dużo lepiej. Wystarcza mi, że odcinam się od tego co się dzieje wokół mnie :)
OdpowiedzUsuńTeż próbowałem "pracować" z słuchawkami i jest lepiej, ale... no jakoś nie mogę tak długo się uczyć.
UsuńKwestia przyzwyczajenia.. :)
UsuńDoskonale rozumiem i współczuję. Mam własny pokój, ale grubość ścian u mnie nie powala i słyszę każdy telewizor i komputer jakby stał obok mnie. Na szczęście teraz mieszkam w cichym akademiku, ale jak przyjeżdżam na weekend do domu siedzę czasami nawet cały dzień w wielkich słuchawkach budowlanych, bo inaczej wariuję. Nienawidzę hałasu.
OdpowiedzUsuńTeż ci wpółczuję... Trzeba jednak jakoś żyć :)
UsuńDoskonale rozumiem i współczuję. Mam własny pokój, ale grubość ścian u mnie nie powala i słyszę każdy telewizor i komputer jakby stał obok mnie. Na szczęście teraz mieszkam w cichym akademiku, ale jak przyjeżdżam na weekend do domu siedzę czasami nawet cały dzień w wielkich słuchawkach budowlanych, bo inaczej wariuję. Nienawidzę hałasu.
OdpowiedzUsuń