poniedziałek, 25 lutego 2013

Jak mieć dobre oceny i ... nie być kujonem?


Od razu powiem, że moim zdaniem przy polskim systemie edukacji jest to prawie niewykonalne. Każdy z nas kuje... mnie czy bardziej. Ale kim jest kujon? "To osoba, która ma świetne oceny i... nie jest szczególnie lubiana. Dobre oceny chce mieć każdy, choć nie każdy chce się do tego przyznać. Tylko jak je uzyskać, nie tracąc przy tym sympatii ze strony kolegów?"... Bzdury, bzdury i jeszcze raz bzdury! Najlepiej i najłatwiej napisać mi o sobie. Uczę się dobrze i oczywiście słyszę codzienne różne teksty w stosunku do mnie. Dzisiaj na historii dostałem 4+ za krzyżówkę (Nieeeee!) i już słyszę teksty: "Ale będzie lańsko w domu..." albo "Ojjj... Nie postarałeś się, obiadu nie będzie!" a ja? A mnie to bardzo śmieszy i powiem szczerze, że lubię te teksty. Dużo ludzi używa sarkazmu i żartów aby nie mówić czegoś wprost. Sądzę, iż takie docinki to tylko pochwalenie inteligencji czy wysiłku włożonego w naukę. Kto by tak mówił jeśli nie sądziłby, że zawsze jesteś lepszy, czujesz niedosyt, wiesz, że stać cię na więcej?


We wszystkim jak i w tej sytuacji ważne jest aby umieć śmiać się z siebie. Jestem na prawdę wdzięczny losowi iż się tego nauczyłem. Ile to razy słyszałem, że lodzę po biurkiem? Nie wiem, ale zawsze tak samo wybucham śmiechem xD Na prawdę nie warto się tym przejmować, bo albo ktoś się nie uczy albo (czasami, ale jednak) kuje. Kto nie kuje tablicy mendelejewa albo zwykłych słówek z angielskiego? Ja akurat nie mam pomysłu jak się ich uczyć nie kując (oprócz wyjazdu do anglo-kraju). Ja mam w tym tygodniu 5 sprawdzianów i poprawiałem z fizyki... Co to fizyka? Musiałem wykuć... Nie było innego wyjścia. A nie! Było! Komisyjka w czerwcu. Jestem językowcem. Idę na profil językowy. Chcę to robić w życiu a nie zadania z fizyki.

Wszyscy jesteśmy kujonami!
6+

8 komentarzy:

  1. A ja jestem z siebie osobiście dumna, gdyż w miarę mi się to udaje :) w 3gim. miałam teraz na półrocze 5,44, przy czym jest to moja jedna z niższych średnich na przestrzeni lat. Najbardziej cieszę się z tego, że nigdy nie dostałam 1 lub 2 za wiedzę (ewentualnie za brak czegoś, może ze 3 razy). Ile ja się uczę? Bardzo niewiele! Przykładowo, dopiero teraz zaczynam się uczyć do jutrzejszego sprawdzianu z biologii, wcześniej praktycznie nie robiłam nic. Jeśli kuję, to jest tego bardzo mało - nawet fizykę udaje mi się na swój sposób zrozumieć, choć czasami z różnym skutkiem ;) Przy tym wszystkim próbuję utrzymać równowagę towarzyską - jeśli ktoś mówi "kujon", to najczęściej żartobliwie, a gdy ktoś mnie poprosi, pomogę mu z lekcjami (ewentualnie w czasie testu ;)). Tobie życzę oczywiście jak najlepszych ocen, powodzenia z tymi pięcioma sprawdzianami i niezachwianej wiary w swoje możliwości :)
    PS. na tablicę Mendelejewa też mam swoje sposoby :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jesteś po prostu zdolna! :) Nie chodzi mi, że każdy zawsze kuje, ale czasami po prostu trzeba. Raz na rok, miesiąc, tydzień, ale trzeba. Dziękuję bardzo. Ja tobie życzę przyjemności z nauki i jak najmniej "okazji" do kucia. :)

      Usuń
  2. Moja ciotka powtarzała mi zawsze, że najlepiej jest być tzw 'przeciętniakiem' i przyznam, że chyba miała rację. Na koniec gimnazjum miałam średnią 5,66 bez większego wysiłku, naprawdę.. Schody zaczęły się w liceum. Nie jestem przyzwyczajona do szkolnej nauki, jest dużo trudniej i... tak. Modlę się by zdać. W mojej szkole żeby wszystko ogarnąć naprawdę trzeba zakuwać chyba całymi dniami.. Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jedno.. Wiem, że to obrazek z kwejka itd.. Ale przez ten błąd ortograficzny to mnie oczy bolą :D

      Usuń
    2. Ale mnie teraz przestraszyłaś z tym liceum xD A ten obrazek mi po prostu najbardziej pasował a błąd może być wisienką na torcie haha

      Usuń
  3. To fakt, w gim nie tak ciężko wyciągnąć dobre oceny (miałam średnią 5.41), ale, niestety... potrafi się to odbić czkawką w liceum. Raz - człowiek nie jest przyzwyczajony do tego, że musi robić cokolwiek, dwa - niemożliwością jest wyciągnięcie rewelacyjnych ocen ze wszystkiego (albo ktoś naprawdę jest komputerem, albo nie ma życia towarzyskiego; rzecz jasna, o ile szkoła ma dobry poziom), co wymaga ustalenia pewnej hierarchii i pogodzenia się z tym, że i tak oceny z tych przedmiotów mogą spaść. Właśnie w liceum zarobiłam swoją pierwszą trójczynę z anglika (z którego nigdy nie spadłam poniżej 5). Trauma. Ale dało się przyzwyczaić, zwłaszcza, że nauczyciel kosa.
    Na półrocze miałam średnią 4.2, kierując się zasadą - tylko to, co chcę zdawać na maturze, ma znaczenie. Póki co, utrzymuję z tych przedmiotów 5 (wyjątek to angielski, jednak 4 to powód do radości...), reszta to jednak czwórki i trójki. W gimnazjum byłby to powód do załamania, tutaj... tutaj to powszechność. Stan równowagi, można rzec.
    A to, że i tak 4-5 godzin spędzonych nad książkami (w dni szkolne, bo w weekendy wychodzi czasem więcej) to norma, a nie cud? Ot, tak musi być.
    Ale w gimnazjum i tak nie wierzą. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to mnie odbiłaś xD Ja mam już czasami poniżej 3 w gimnazjum...

      Usuń
    2. Myślałam o ocenach na semestr i koniec roku. Ze sprawdzianów to i mi się parę razy zdarzyło... ;)

      Usuń