sobota, 28 lipca 2012

"Oro" przeczytane!

Parę minut temu przeczytałem "Oro". Jestem świeżo po książce, więc postaram się trochę o niej napisać. Książkę przeczytałem w około tydzień. Nie śpieszyłem się, bo książka okazała się na tyle fajna, że ciągnąłem ją powoli, ale w końcu musiałem skończyć.

Pierwsze wrażenie? Okładka dziewczęca, książka ponura, trochę żałowałem, że ją wybrałem. Dziwiła mnie niechęć Leny do świata.

W miarę przebytych rozdziałów coraz lepiej poznawałem Lenę. Dziewczynę z tzw. "bidula". Rodzicami do których miała trafić to Wanda i Roman. Lena było nastawiona nieprzychylnie w powodu jej dawnych nieudanych adopcji. Wanda i Roman mają 5 adoptowanych dzieci (razem z Leną) a Lenie trudno się do nich otworzyć. Wręcz się tego obawia. Poznaje Oro, jest to chłopak z jej szafy. Lena najpierw go nie lubi, lecz potem się do niego przywiązuje. Ogólnie w książce chodzi, że on ją zmienia. Kiedy Lena otworzyła się i zaczęła pomagać innym, on zniknął. Lena cierpiała i tęskniła, ale przecież zrobił to co miał zrobić... zmienił ją. Zakończenie jest takie sobie. Ogólnie w książkach najbardziej nie lubię zakończeń. Przeważnie są trochę kiczowate. Wracając do tematu, zakończenie było takie, że do klasy 1d pod koniec roku przeniósł się chłopak. Jest on diabelnie podobny do Oro. Gdy Lena go zobaczyła, myślała, że to on i podchodzi do niej z jego zaczepnym uśmiechem. Taki jest koniec.

Polecam każdemu. Bardzo mi się spodobała. Nawet zaznaczyłem sobie parę "motywacyjnych" momentów. Podoba mi się porównanie chemii do przedmiotu magii i zaklęć w postaci wzorów. Może dzięki temu jeszcze bardziej polubię chemię? :) Podałem tu trochę streszczenie tej książki, ale ominąłem wiele ciekawych rzeczy, więc gorąco zachęcam Was do przeczytania!

Moja ocena to 9/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz